Uwaga! Blog zawiera treści kierowane do osób powyżej 16 roku życia! Czytasz na własną odpowiedzialność!

20 mar 2016

Chapter 20:

                    Dziwnie było wrócić do szkoły w towarzystwie Tsukinami’ch, zamiast Sakamaki’ch. Oni byli… Tacy poważni, sprawiali nawet wrażenie groźnych, choć i tak wydawało mi się, że wzbudzali spore zainteresowanie uczniowskiej społeczności, co udało mi się choć na chwilę podejrzeć z boku.
                    W końcu mimo wszystko byli nowi w Akademii. Nowi, przystojni, pewni siebie i roztaczający tajemniczy urok.
                    Dla rozsiania pewnych pozorów nie musiałam im towarzyszyć, tylko rozdzieliliśmy się w takim miejscu, gdzie nikt nas nie mógł ujrzeć razem. Dlatego też kierowałam się do klasy sama, zaznając choć na moment wolności nawet jeśli czułam obu złotookich w pobliżu. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, kiedy to wkroczę do sali. Jak uczniowie zareagują na mój powrót po tak długiej nieobecności, co uczyni Shuu, gdy mnie ujrzy…
                    Sporo pytań piętrzyło się w głowie, niczym niespokojne fale na morzu i nie dawały mi spokoju.
                    Już na progu zostałam zaatakowana przez hordę koleżanek i kolegów, natarczywie wręcz wypytujących się mnie dosłownie o wszystko; z natłoku słów udało mi się usłyszeć mniej więcej, że Sakamaki oświadczyli, iż musiałam wrócić do ojczystego kraju, ale powodów nie podali i na tym temat się urwał.
                    No to pięknie… Najwidoczniej pogodzili się z tym, że zostałam własnością wampirów Czystej Krwi, sukinkoty. Takie wieści raczej nie zwiastowały dobrego wieczoru.
                    Po rzuceniu oklepanego kłamstwa udało mi się przerwać ten potok pytań i mogłam odetchnąć, siadając w swojej ławce. Spojrzałam na sąsiednie miejsce; Shuu nie było. Zapewne urzędował w klasie muzycznej, jak to zwykł robić. Skoro mnie nie było, a co za tym szło – nie nęciłam go zapachem swojej krwi – to najwidoczniej nie miał powodów, ażeby przychodzić na lekcje. Reiji to pewnie szału przez to wszystko dostawał. Chociaż…. Co mnie to obchodziło. Sakamaki odpuścili ratowanie mojej osoby, więc równie dobrze mogłam ich olać, nawet jeśli myśli gdzieniegdzie kręciły się wokół nich.
                    W trakcie długiej przerwy postanowiłam zajrzeć do klasy, w której była przypisana Yui. Pomimo tego wszystkiego, co się stało ostatnimi czasy przed moim porwaniem, winna byłam jej szczerą rozmowę. I przede wszystkim przeprosiny za to, jak ją potraktowałam u Mukami’ch. Z drugiej strony Carla i Shin oczekiwali tego, że nawiążę na nowo relacje z blondynką; więc nawet jeśli nie miałabym ochoty na widzenie się z nią, musiałabym dostosować się do ich poleceń. W gorszym gównie to chyba nie mogłam się babrać.
                    - Komori? W klasie jest. Z Ayato… Więc uważaj, zawzięcie jej pilnuje.
                    Poinformował mnie jeden z uczniów, uczęszczający wraz z Yui do klasy. Niby mogłam się tego spodziewać, że ten wariat będzie warował przy dziewczynie, ale dziwnie zachwiało mi się w głowie. Czyżby moja intuicja podpowiadała mi coś nieprzyjemnego? Oby tylko nie.
                    Stanąwszy w progu, aż mnie po prostu zamurowało; przełknęłam cicho ślinę, robiąc wielkie oczy, a dziwny pomruk zdawał się rozbrzmieć we wnętrzu mego ciała. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam… Ale nie mogłam wmawiać sobie, że był to sen.
                    To był jakiś pieprzony koszmar na jawie.
                    - Etheeel!
                    Blondynka w końcu mnie przyuważyła i wnet zerwała się z miejsca, rzucając mi się na szyję. W tym momencie zachowywałam się jak kukła; a wzrok mój napotkał się ze spojrzeniem Ayato, który wnet zrobił obojętną minę, jednakże zdawało się, że nawet próbował odwrócić wzrok. Poczułam się, jakbym dostała obuchem w głowę.
                    -  Całe szczęście, jesteś cała – Yui odsunęła się na małą odległość tylko po to, by mi się przyjrzeć. – E… Ethel? Co ci jest? Jesteś strasznie blada… Źle się czujesz?
                    Rozchyliłam drżące usta, jednakże nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku; wciąż przed oczami majaczył mi obraz Yui adorującą wampira. Sakamaki wyglądał na szczególnie zadowolonego, nawet chyba lepiej; zdawał się być chyba zauroczony dziewczyną. Miał jakieś takie… Łagodne usposobienie wymalowane na twarzy.
                    - … Nie będziemy dyskutować w progu – odparłam ponuro. – Chodź.
                    Złapałam ją zaraz za rękę, chcąc wyciągnąć ją z klasy, ale najwidoczniej czerwonowłosy chciał pilnie być przy rozmowie, bo ruszył za nami. Prychnęłam rozzłoszczona i wnet zboczyłyśmy do najbliższego, pustego pomieszczenia, po czym pogromiłam Komori wzrokiem.
                    - Yui… Lepiej z łaski swojej powiedz mi, jak ostatnio wszystko się toczyło u was podczas mojej nieobecności. I nie, nie pytaj mnie, co ze mną się działo, dobrze?
                    - Ale Ethel….
                    - Yui.
                    Odparłam już ostrzej, aż dziewczyna się spłoszyła nieco. Ayato stanął między nami, jakby chcąc chronić blondynkę. Aż krew się we mnie zagotowała. Podniosłam wzrok na wampira, mając ochotę w tym momencie go zamordować. A przynajmniej tak mnie tak dziwna bestia wewnątrz mnie do tego namawiała.
                    By go zranić, rozszarpać i rozrzucić te strzępy na wszystkie strony świata.
                    - Dobrze… Ty mi to wyjaśnisz, skoro tak upierdliwie się włączyłeś do naszej dyskusji – dźgnęłam go palcem wskazującym w tors. – Yui, proszę, wyjdź z klasy. O nic nie pytaj, tylko wyjdź.
                    Na szczęście Yui pokornie postanowiła wykonać polecenie, choć przyszło jej to zrobić z drobnym oporem, gdy drzwi się zamknęły, podniosłam rękę i uderzyłam Ayato z otwartej dłoni w policzek, nie mogąc się pohamować. Chłopak zrobił zaskoczoną minę, będąc oszołomiony moim zachowaniem.
                    - Sukinkot! – wydarłam się na niego bez ogródek. – Co masz mi do powiedzenia?! No dalej, mów!
                    - Cholero ty jedna… - warknął czerwonowłosy. – Nie drzyj tego pyska! Skoro już chcesz tak wszystko wiedzieć… Nie przyszliśmy ci na pomóc, bo Reiji  i Shuu nam zakazali z tego względu, że usłyszeli od Mukami’ch, jak bardzo potężni stali się Tsukinami. Dlatego też sobie odpuściliśmy. Ja mam też swoje cele; muszę za wszelką cenę pokonać ojca i stać się następnym Królem Wampirów. A to tego niezbędna mi jest krew najlepszej jakości. Skoro cię uprowadzono to skupiłem się na nowo na Yui, proste. A potem wszystko potoczyło się już samo. Zadowolona?
                    To brzmiało tak… Okrutnie. Poczułam się dziwnie wykorzystana, można rzec, że zgwałcona, choć między nami dochodziło tylko do pocałunków. Wydawało mi się… Że coś między nami było. Że to była jakaś pewnego rodzaju swoista więź, relacja, która została brutalnie przerwana wpierw poprzez uprowadzenie mnie przez Mukami’ch, a potem poprzez porwanie przez wampirów Czystej Krwi. Łzy same pocisnęły mi się do oczu. Nie byłam w stanie kontrolować swoich emocji.
                    - Wykorzystałeś mnie… Tak po prostu bez skrupułów… - odparłam drżącym głosem. – Wiesz co… Te wszystkie tortury, co przeżyłam u Tsukinami’ch to pikuś w porównaniu z tym, co teraz mi uczyniłeś. Rany na ciele mi się zagoiły, ale ty mi zadałeś taki cios w serce… Że to w życiu się nie zagoi. Obyś kurwa zdechł w męczarniach.
                    Przetarłam nerwowo oczy w rękaw mundurka. Głupia… Nie będę przecież się rozklejać z powodu dupka, który zrobił ze mnie kretynkę, a przy tym nie czuł ani odrobiny winny temu. Ayato próbował wyciągnąć rękę w moją stronę, jednakże zaraz ją odtrąciłam.
                    Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Nigdy w życiu.
                    Wypadłam z klasy, jak oszalała, nie patrząc przed siebie. Nie obchodziło mnie już nic. Ani Yui, ani to, co zaplanowali Carli i Shin… Po prostu nic. Pogrążona we własnym rozgoryczeniu uciekłam na ostatnie piętro szkoły, dostając się na dach budynku. Chyba pierwszy raz w życiu czułam taki wybuch emocji, że musiałam się wyżyć poprzez walenie w ścianę. Każdy kolejny cios rozkruszał tynk, opadający w coraz to większych kawałkach na ziemię. Łzy ciekły mi po policzkach niekontrolowanie.
                    Zdałam sobie sprawę… Że byłam naiwna. Moja naiwność doprowadziła do tego, że teraz cierpiałam.
                    - Chyba wystarczy już tej szopki, hmm? – znajomy głos odezwał się za moim plecami. Poczułam silne dłonie zaciskające się na moich ramionach toteż nie byłam w stanie się odwrócić. – Winnaś wracać tam, gdzie twoje miejsce… Osobiście cię tam przytargam i wreszcie popchniesz wszystko do przodu.
                    - Nie ma… Nie ma mowy! – warknęłam. – Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi ścierwami, zwanymi twoimi synami!
                    Jeszcze mi tego brakowało… By kolejny wampir mną dyrygował. Ale tak jak i Tsukinami, tak i Karlheinz był nazbyt potężny, by mu się przeciwstawić. Ogłuszył mnie swoją magią, toteż kiedy się zbudziłam, byłam w swoim pokoju w domu Sakamaki’ch.
                    Podniosłam się powoli do siadu i podkuliłam nogi pod brodę, skupiając wzrok na satynowej, świeżej pościeli. Poniekąd król wampirów pomógł mi choć na moment uwolnić się od Carli i Shin’a, ale kiedy Ayato tak brutalnie złamał mi serce, powrót do braci nie był dla mnie żadnym pocieszeniem.
                    Gdybym tylko… Mogła uwolnić się od całego tego cierpienia… Od tych wszystkich problemów. Czułam się kompletnie zmęczona całą tą sytuacją. Pasmo nieszczęść ciągnęło się za mną niemiłosiernie, nie pozostawiając mi żadnych pozytywnych akcentów, a coraz więcej bólu i cierpienia.
                    Wstałam z łóżka, wychodząc na balkonik. Niesamowity chłód rozciągał się w powietrzu. Jesień działała pełną parą, delikatnie jednak będąc wypierana przez nadchodzącą zimę. Chłód wydawał mi się być teraz jakiś taki… Przyjemny. Mój umysł oczyszczał się, ale też zdawało mi się, że z minuty na minutę traciłam świadomość. Zacisnęłam dłonie na barierce, choć te coraz bardziej drętwiały z niewiadomego powodu, jak i całe ciało. Patrzyłam przed siebie, ale stopniowo przestawałam ogarniać rzeczywistość. Coś…. Mnie wypychało w ciemne czeluści umysłu. Normalnie byłabym przerażona.
                    Jednakże w tym momencie… W moim stanie to brzmiało dla mnie niczym błogosławieństwo. Czyżby nadszedł ten czas, że uwolnię się od wszystkich swoich kłopotów?

3 komentarze:

  1. Ja:Ohayo Creepy-chan!!!
    Ayato:Yo!(macha ręką)
    Akame:(kiwa głową w geście przywitania)
    Ja:Rozdział piękny i wspaniały jak zawsze.Pojawi się też mój chłopak, a Ayato zostanie zawieszony za to co zrobił Ethel-san
    Jason:Witam panią(uśmiecha się czarująco)
    Ayato:TO NIE MOJA W-I-N-A!!!!(krzyknął)
    Akame:Zamknij się Ayato!(syknęła)
    Ja:Idiota Ayato! Łamie Ethel serce!
    Jason:Ayato...Nie krzycz na moją dziewczynę(mówi lodowato)
    Ayato:Wychodzę!I przepraszam Jason!(wychodząc trzaska drzwiami)
    Akame:Coś myślę, że Ayato zostanie zawieszony na dwa miesiące
    Ja:Jason kochanie?(mówi do swojego chłopaka)
    Jason:Hm?
    Ja:Możesz nauczyć Ayato szacunku do kobiet?
    Jason:Nie da się nauczyć Ayato!
    Ja:A-ale Jason T.T(mając łzy w swoich złotych oczach)
    Jason:Arisa kotku nie płacz...ja to zrobię nie martw się(uśmiecha się i całuje ją w czoło)
    Ja:Dziękuje kochanie!(przytula Jasona)
    *poza laptopem*
    Jason:Mam nauczyć Ayato? Phi!
    Ja:(Całuje Jasona w policzek)Kocham ciebie wiesz?
    Jason:Tak wiem ja ciebie też kotku
    Ja:A właśnie Jason przedstaw się(lekki uśmiech)
    Jason:Jestem Jason The Toy Maker(przedstawia się i kłania się)
    *wracamy*
    Akame:Eh...Dwójka gołąbków się znalazła(mruczy)Tak więc chciałabym powiedzieć, że Ayato zostaje zawieszony do czerwca, a czemu do czerwca, dlatego, że tyle miesięcy wystarczy, aż Arisa ochłonie no i Jason ją uspokoi
    Jason:No to mam dwa miesiące na uspokojenie mojego kotka i nauczenie Ayato szacunku do kobiet hm...Chyba tyle mi wystarczy
    Ja:Pamiętaj o komentowaniu Creepy-chan!!!
    Akame:Ja idę pożegnać Ayato, też pozdrowię go od was
    Jason:Ok.Creepy my musimy już kończyć
    Ja:Pisała- Arisa Akuma(szeroki uśmiech)
    Akame:Akame Akuma(lekki uśmiech)
    Jason:I...Jason The Toy Maker(czarujący uśmiech)
    Ja,Akame,Jason:Sayonara Creepy! I też zapraszamy do komentowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jak co, ale wy jesteście jedną wielką telenowelą brazylijską x3

      Usuń
  2. Cudowny, choć trochę krotkawy. Ayato jak mogłeś to zrobić Ethel T.T skoro ja z tb nie jestem to bądź z nią, a nie z tą pusta Yui -.- a dla Creepy życzę dużo weny i szybkiego skończenia kolejnego rozdziału ;) nie wiem jak wytrzymam do kolejnego :p

    OdpowiedzUsuń